Gdy trzeba podszkolić znajomość języka…

English By Phone

1 Comment

15/04/2017

Gdy trzeba podszkolić znajomość języka…Mam od niedawna spory problem. Chodzi o to, że otrzymałam awans w pracy… Tylko, że wiąże się to, niestety, z dużo większymi niż dotychczas wymaganiami postawionymi wobec mojej osoby przez szefa. Owszem, na moim poprzednim stanowisku również musiałam korzystać z języka obcego (dokładnie angielskiego), jednak w mniejszym zakresie, a zadania przede mną stojące nie były obarczone tak dużą odpowiedzialnością. Teraz przede mną całkiem nowe wyzwania – boję się, że z powodu braków w znajomości angielskiego, nie będę w stanie sprostać tym obowiązkom.

Zacznijmy jednak od początku. Nauka angielskiego w szkole. Tak jak większości dzisiejszych trzydziestolatków (mniej lub więcej…), uczono mnie w podstawówce języków obcych (angielskiego i rosyjskiego). Jak taka nauka w rzeczywistości wygląda, chyba każdy wie. W moim przypadku szacowna pani anglistka była osobą właściwie na poziomie. Jej akcent nie był może jakiś nadzwyczajnie dobry, ale znała przynajmniej świetnie zasady gramatyki „inglisza”. A że była do tego wymagająca, nie trudno było czegoś jednak się nauczyć. I te słówka, pełno słówek wkuwanych na pamięć, by zaliczyć kolejną bzdurną kartkówkę. Co mi to dało? Chyba tylko znajomość setek słów (mniej/bardziej przydatnych) i dogłębną znajomość gramatyki. Brakowało jedynie pewnej rzeczy i to chyba najbardziej przecież istotnej: umiejętności prowadzenia swobodnej konwersacji w języku Szekspira.

Kolejny etap. Szkoła średnia. Szacowne liceum w średniej wielkości mieście (ok. 220 tys. mieszkańców). Naukę języka prowadziła kolejna anglistka tego samego typu. „Najważniejsze słówka, poprawna gramatyka to podstawa, perfekcyjna znajomość wszystkich czasów to teraz wymóg absolutny” – tak właśnie wyglądało nastawienie owej zacnej pani. Wszystko pięknie, podszkoliłam się mocno w sztuce pisania w „ingliszu”, ale jakoś i ta anglistka nie przykładała większej uwagi do kwestii samej rozmowy, która powinna być chyba prawdziwą podstawą podstaw, gruntem, na którym dopiero zaszczepić można doskonalenie zasad gramatyki i tych nieszczęsnych czasów, w większości i tak naprawdę nieużywanych. Nic to, przynajmniej maturę (jeszcze starą…) zdałam bez problemów, obyło się bez chodzenia na dodatkowe, płatne korepetycje.

Później studia. Ekonomia i zarządzanie – może nie mój wymarzony kierunek, ale przynajmniej w miarę perspektywiczny. I znów angielski, tym razem z większym naciskiem na słownictwo ekonomiczne, biznesowe. Kolejny raz bez przykładania wagi do sztuki konwersacji.

Etap następny, trwający zresztą do dziś. Angaż w jednej z większych firm konsultingowych w Polsce. Moje dotychczasowe obowiązki po części wymagały znajomości angielskiego, jednak raczej tylko w formie „pisanej”. Korzystałam z różnego rodzaju raportów, analiz w języku angielskim, od czasu do czasu prowadziłam korespondencję mailową z niższego szczebla pracownikami zagranicznych firm, z którymi prowadziło interesy nasze przedsiębiorstwo. W sumie nic strasznego, szczególnie że zawsze istniała przecież możliwość sprawdzenia bardziej skomplikowanych sformułowań, czy głębszego zastanowienia się nad tym, co tak naprawdę powinnam napisać. Wszystko zmieniło się kilka tygodni, kiedy kierownik mojego działu dostał awans, a ja zostałam wyznaczona na zajmowane, wcześniej przez niego właśnie, stanowisko. Nowe stanowisko to oczywiście lepsza płaca, z czego oczywiście jestem bardzo zadowolona. Ale nowe stanowisko to także nowe wymagania…

Do zarządzania działem dochodzi jeszcze konieczność odbywania spotkań z przedstawicielami firm, z którymi potencjalnie możemy zawrzeć współpracę. Na szczęście, w 70% są to firmy polskie, lecz pozostała część to przedsiębiorstwa zagraniczne, przede wszystkim z Niemiec i Wielkiej Brytanii, czasem też bardziej egzotyczne, np. z Indii, czy ostatnio z Turcji. Moja znajomość angielskiego jest niby bardzo dobra, nie mam jakichś szczególnych kłopotów ze słownictwem czy rozumieniem języka mówionego. Boję się natomiast tego, jak sama poradzę sobie z konwersacją, że np. nie będę potrafiła dobrze wyrazić, tego co chcę powiedzieć.

Po prostu nie mam odpowiedniego doświadczenia w prowadzeniu swobodnej rozmowy stąd moje zainteresowanie English By Phone.

 

~ Artykuł nadesłany przez klientkę English-By-Phone.